niedziela, 17 października 2010

Szukam pralki z długim wirowaniem...

Życie tak szybko się toczy, że w nowych postach nie ma nic aktualnego już.
No.... prawie.

Na własne życzenie

Z zagmatwaną siecią frustracji
Budzę się rankiem
Potargane włosy przeczesuję grzebieniem
I znów mam siły na patrzenie
Przez siebie w przód
Nie mogę zapominać że tam gdzie dziś pójdę
Będę zawsze ja
Mogę zmienić się o nowy pasek czy buty
I wyprostować kołtuny mojej sieci
Ale ciągle to siebie spotkam
A oni spotkają mnie
W upadku nikt nie wyciągnie ręki
Z opresji może by ktoś uratował
Ale sama sobie życzyłam przecież tego
Nie mam więc żalu do nikogo
Tylko trochę mi smutno
Że tak późno się obudziłam

Suport

Istnieje suport
To grupa doraźnego wsparcia
Sztuczne relacje
Różniące się między sobą
Sumując was
Mogłabym być najszczęśliwszą
Kobietą na świecie
Niestety skutek przyjmuję odwrotny

Istnieje suport
Redukuję jego liczbę
Stale prowadząc rekrutację jednocześnie

Istnieje suport
Jak ja już nie chcę suportu!

Zwariowałam!

Stało się niemożliwe
Znów śmieję się do obcych dzieci
I zakochanych par spotykanych z nagła
Na parkowych ławkach
Stało się niemożliwe
Coś się we mnie zmieniło
I chcę być naiwna
Tak strasznie naiwna chcę być
Gdy trzymasz moją rękę
Jesteś tu z nagła
Jak te pary na ławkach
Ale oczywistym było je spotkać
Po deszczowych dniach zawsze
Obsiadają te najbliższe moich okien
Nikt mnie nie poinformował
Że ciebie spotkam
Od kilku dni
Bezwstydnie obdarzam nieznajomych uśmiechem
Zwariowałam!

Chwilowy byłeś

Myślałeś, że niebo pod próg ci zniosę,
Na rzęsach dostarczę dzbany dostatku,
Że będę ozdobą na każdą wiosnę
Bez względu na chłód powietrza za oknem.

Myślałeś, że dam ci więcej niż chcesz wziąć,
Że będę nagrodą za dni, których nie znam.
Jak z bajki wyrwana. To musiało pęknąć.
Dziś już nie mogę cię oczarować.

Współdzielność

Z mojego okna na świat
Widzę inne okna
Zaglądam choć nie chcę
Cisną się pod powieki
Nawet zamknięte
I zablokowane

Z mojego okna na świat
Mam dostęp do całej historii
Istnień bliskich
I niewygodnych
Ilekroć powiększyć chcę
Zasięg pola widzenia
O nowe i nieznane
Oni mnie trzymają
Nie pozwalając się rozciągnąć

W moim oknie na świat
Obrazy zdają się nie zmieniać
Zasypujemy się wzajemnie
Swoimi frustracjami
Nazywając je problemami roku
I tkwiąc tak w tym po same kostki
Zostaję i słucham
Jutro przyda mi się wasze uziemienie
A ja mam czas
Na zdobycie innego świata

Książę

Księżniczką na ziarnku grochu
Jesteś o mój książę
A może to ja nie widzę
Prawdziwości swojego poniżenia
Znam dobrze różnice
Między naszymi pysznymi stanowiskami
W tej całej awanturze
Tyś miał być mój ostatni
Ja miałam być pierwszą
A los jak zwykle śmieje się z nas

Nie zoperuję psychiki
Dla twojego spokoju
Zoperowanie fizycznych cech
To jak malowanie piąty raz tego samego kaloryfera
Lepiej nie będę grzała w nocy

Ja byłam bardziej ugodowa
I przymykałam ślepe oko
Na arsenał twych wad
Z których strzelasz do mnie teraz celnie
Mimo to ciągle się łudzę
O książę niebiański
Że przyjdziesz jeszcze do mnie
I powiesz że niewygodnie ci na tym grochu

Oczywiście nie chcę cię
Ale spędzę z tobą kilka nocy
By pewnym zimnym porankiem
Zerwać z nagła rozgrzaną pościel
I wyjść z nią
Bezpowrotnie

Nie niszczy się serc prawdziwych księżniczek
O mój pyszny książę

Niedostępny

Niedostępny jest
Może nie żyje nawet
Spod płaszcza gdzie namiętnie
Kontempluje rzeczywistość
Lubi obserwować moje niewygodne
Codzienne niejasności

Może stał na rozdrożu
A może stoi tam nadal
I gdyby tylko nie
Zwarta grupa uprzedzeń
Moglibyśmy się uszczęśliwiać
Odnaleźć w sobie jakieś
Nieznalezione wcześniej

Ale skoro to co ogólnodostępne
Wywołuje u niego rząd uprzedzeń
Chyba nie muszę go żałować
Że teraz samotnie męczy się z samym sobą