Po burzy zawsze wychodzi
słońce, mawiają.
Nasza burza skończyła
się dni chyba trzy temu,
a ty nadal nie śpisz ze
mną.
Nasze dziecko płacze.
Może to ząbki, bo rosną
mu pierwsze.
A może on czuje to
wszystko
i to nie mnie woła o
piątej nad ranem.
Uśmiechasz się do mnie,
a ja
naiwna
myślę, że to już
koniec ciemnych chmur.
Robię ci kawę, bo
prosisz.
Tak słodko dziękujesz.
A później pytam –
zaśniesz ze mną.
A ty, że żarty się
skończyły.
Usycham już.
Chciałabym czasem umieć
tak długo się gniewać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz