piątek, 3 stycznia 2014

Domowe przedstawienie

Po burzy zawsze wychodzi słońce, mawiają.
Nasza burza skończyła się dni chyba trzy temu,
a ty nadal nie śpisz ze mną.

Nasze dziecko płacze.
Może to ząbki, bo rosną mu pierwsze.
A może on czuje to wszystko
i to nie mnie woła o piątej nad ranem.

Uśmiechasz się do mnie, a ja
naiwna
myślę, że to już koniec ciemnych chmur.
Robię ci kawę, bo prosisz.
Tak słodko dziękujesz.
A później pytam – zaśniesz ze mną.
A ty, że żarty się skończyły.

Usycham już.

Chciałabym czasem umieć tak długo się gniewać.

Brak komentarzy: