Ich retoryka była bezpieczna dla mnie
Dopóki nie występowała samotnie
Wśród setek słów
Od wczoraj nie ma między nami wszystkimi
Niczego więcej niż rozmów o nim
A retoryczność umiera
I żądają odpowiedzi
Ilekroć próbuję powiedzieć coś więcej
Muszę coraz bardziej kłamać
W pozory gramy kochani
Nie pokażę wam że czasem jestem taka ludzka
I łzy znam
I zakłopotanie
To zaraza jakaś
Zaczynam myśleć jak oni wszyscy
I czuję że nie znam nawet siebie samej
niedziela, 14 marca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz