wtorek, 8 czerwca 2010

Punkt 8:20

I nastała oziębłość
Nawet nie zauważyłam jak
Wtargnęła do mojego m.
Mówią że to typowy etap
A ja nagle
Nie potrzebuję czułości przy poduszce

I nawet gdy dawna miłość
Tuliła moje spocone ciało
Do swojego
Nie czułam tej przyjemności
Nie ufam tobie skarbie już
Nie czułam się bezpiecznie
Zasypiając z tobą

A gdy obce ciało
Leży obok mojej nagości
Nie potrzebuję jego dotyku
Nawet przeszkadza mi świadomość
Jego istnienia tak blisko mnie
Ja mam swoją pościel
Ty zniknij na czas mojego snu

Tylko jedna postać jest akceptowalna
Przez mój umysł
I to przy nim mam najlepsze sny
Ale to nic w porównaniu
Z tym
Co kiedyś czułam
Leżąc na męskim torsie

Nie sądziłam że zdolna jestem
To takiej oziębłości
Zaskoczyło mnie własne ciało
Panowie
Pojawiajcie się przed snem
Uniosę się na chwilę
A później
Pozwólcie mi zasnąć spokojnie
Ot co
Rano do pracy muszę wstać

Brak komentarzy: