To nie była zazdrość
Choć myślisz inaczej
Tym bardziej gdy w pierwszym zdaniu
Odpieram już wasze zarzuty
Jakbym się usprawiedliwiała
Ja nie lubię cudzych stóp na mojej wycieraczce
Gdy jak sępy krążą
Padliną by się najeść chciały
Myślą – zabije to odda
Nie oddam
Nie zabiję
To nie była zazdrość Skarbie
To tylko żal wielki że takie jednostki
Psują dobre imię mądrej części kobiecości
Że pchają się szczelinami w drzwiach i oknach
Do naszej sypialni
Mogłyby nawet udawać kurz
Byle tylko być blisko
Żal mi
Smutno czasem nawet
Że na pokazy zadowolenia się silą
Ale gdyby mogły dostać od ciebie szansę
Rzucenia wszystkiego i ucieczki
Poszłyby na to
Byle z Tobą
Wiem
Bo w części jestem do nich podobna
Też w Tobie widzę Tę Wielkość
To nie była zazdrość Kochanie
Nie pobłażaj sobie
Szkoda mi tylko że męczą się ciągle zamiast zapomnieć
Na każdego czeka ta połówka pomarańczy
Choć to mdłe
A Ty swoją znalazłeś
Przecież wiemy
wtorek, 10 marca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz