czwartek, 10 stycznia 2013

Cicho krzyczę, lecz nie dziś

Dziś nie krzyczę wcale.

A to, co dziś wrzuciłam, wrzucone zostało tylko dlatego, że obecnie mam na tyle dobry humor, by z dystansem podejść do tego. I pokazać to komuś.


Zakazana kołysanka


Śpij Synu słodko,
odpoczywaj przed życiem, Dziecko moje.
Kiedyś się obudzisz,
dorośniesz do prozy życia
i trudów, co jak głodne koty,
łaszą się do nóg.

Kiedyś poznasz smak nieszczerości
oczu ludzkich,
może nawet Ci bliskich.

Kiedyś będziesz musiał walczyć,
by swoje mieć i swojego nie stracić.
I poznasz rzeczy,
które nie dadzą Ci zasnąć,
które nie pozwolą Ci tak słodko spać.

Ale teraz śpij, mój Mały,
a ja posiedzę przy Tobie
i poodganiam wszystkie złe sny,
które się skradają pod powieki Twoje.
Bo wszystko, co przed Twoimi oczętami,
nie będzie teraz złe.
Czuwam.

Jak wielu tak ma?


Zakamuflowane żale
w niewinnej odsłonie,
gryzące egocentryków,
omijają prawdziwych nadawców.
Cóż za ironia.

Chłodno podejść
jak oni.
Ślepo wierzyć w swoje złote serce,
dobroduszność i intelekt.

Nie ginąć w pośpiechu
i niedorzecznie.
Spać do przebudzenia,
którego się unika.

I trywialnie marnować życie,
chwaląc się, jak wiele się posiada.

Nie, to nie ja.
No ba.

O człowieku drugiego rodzaju


Człowiek drugiego rodzaju
dziś nawiedził mnie.
To taki człowiek, który tylko wygląda jak człowiek,
ale wewnątrz siebie ma zamiast siebie
tabun ludzi,
pędzących jak dzikie konie,
które uciekają przed burzą.

A może to nie konie.
Ich wygląd zwodzi.
Może to stado owiec.
A wśród nich głodny wilk.
Lecz ten nie chciał zjeść Czerwonego Kapturka.
Takie pomylone bajki.

Człowiekiem drugiego rodzaju
dziś stałam się.
Tak, już wiem.
To były owce.

Strzeż mnie Boże od złych doradców


Strzeż mnie Boże od złych doradców,
od strachu i złości
mojej
i moich towarzyszy.
Donikąd nam dane dojść,
gdy za cel skrywany
wysuwa się samooczyszczenie.
Nie zbudujemy nic,
gdy spluniemy w twarz drugiemu
zaprzeszłe porażki.

Strzeż mnie Boże od złych emocji,
co na wskroś przekuwają
dobre intencje.
I później tak ciężko uwierzyć komuś,
kto by nie płakał świat,
wyłudza twoje łzy.

Ona to głaz


Z natury jest dobra.
Ale naturę jej zmieniono.
Na coś zbliżonego do natury kamienia.

Że zimna jak głaz.
Że niby uczuć nie ma.
Głaz może nagle na ciebie spaść.
I czy ktoś posądzi go o celowość
takiego stanu rzeczy?
Powiedzą, że przez przypadek,
choć stał tam całe wieki
i akurat dziś musiał spaść
gdy tędy przechodziłeś.

I nie zmienił kształtu.
Głaz.
Mógł się roztrzaskać.
Na drobny mak.
Ale wtedy nie byłby już tym samym głazem.
Z rangi głazu spadłby
do rangi kamyka,
co odskakuje pod kołami
jadących samochodów,
uszkadzając szyby i karoserię.
A to już jawne przestępstwo.  

Denerwowanie ciężarnej


Chcą Cię kochanie.
Tak bardzo i tak szybko.
Już się nie mogą doczekać.

Jak pięknie mówią.
A ta artykulacja głosek!
Brawa dla mistrza!

Chcą Cię.
Zażarcie.
Teraz.
Toć to niebezpieczne.
Wywołują cię jak ducha.
Czy nikt im nie mówił,
że tak się nie robi?

Marzę o słońcu


Zapach słońca.
Ale to nie tu.
I nie teraz.

Przez zamknięte okna
nawet nie czuć burzy.
Boże, ile tam się teraz dzieje!
Ale zasłonił te cholerne okna.
Rolety, firany, kotary i inne wynalazki.

Pyta naiwnie.
Czy coś się stało?
Tutaj?
W tym idealnie ciasnym pokoju?
Nic.
Co najwyżej chwilę powietrze ześwirowało.

Już nie otwieram okien, gdy śpię.
Spokojnie leżę i się duszę.
I marzę o słońcu.

Ale to nie tu.
I nie teraz.