Gdy patrzę na to wszystko
Co ostentacyjnie wystawało ci z kieszeni
I pewnego zwykłego dnia
Całkiem spontanicznie wypadło
Na brudną ziemię
Przedzierając ją na pół
Wydłubawszy w moich oczach
Jakąś pustkę
Mam ochotę cię zabić
Tak jak zabijam siebie
Każdego samotnego wieczoru
Gdy ciągnę za tę nitkę
Z rękawa twojego płaszcza
Im więcej cię odsłaniam
Tym bardziej widzę
Nie myliłam się nigdy
A ty ani przez chwilę
Nie zmieniłeś swojego niewygórowanego
Zdania o mnie
W twoich oczach byłam nikim
To bardzo dużo
Biorąc pod uwagę
Że patrzymy właśnie przez oczy
Skończonego zera
środa, 26 stycznia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz