czwartek, 26 sierpnia 2010

W ręce mam rewolwer...

W ręce mam rewolwer
Od zawsze
Czasem znajdował chwilowe miejsce
W pawlaczu
Czekając na bardziej niespokojne dni

Gryzły mnie już psy natrętne
Chcące dobrać się do moich kości
Kąsały złośliwe komary
Dym nikotynowy nie działa długofalowo
W środku czy na zewnątrz
Uciekając
Ciągle nie potrafiąc osiąść
Nie użyłam go nigdy
Od wczoraj noszę na stałe zamocowanego
W mojej torebce
Tyle niedorzeczności
Jak pomyje
Wylewa się na moją twarz

Sama tego chciałaś
Nie piszą cię jak cię widzą
Mamy tutaj znakomitych podsłuchiwaczy
Ziemia niech im będzie lżejsza
Po wysłuchaniu tylu oczywistych prawd

Brak komentarzy: