niedziela, 4 sierpnia 2013

Witajcie znów!

Mówią, że po dzieciach najlepiej widać, jak ten czas leci. Fakt. Rok temu Tymon był w brzuchu, a dziś mamy obgryziony cały stół ;)

Pierwsze "mama" już za nami :)
ciągle czekamy na pierwszy samodzielny krok. Póki co Tymek potrafi samodzielnie stać przez kilka sekund, co też powoduje radość i dumę rodziców :) Ma niespełna 9 miesięcy, ma jeszcze duuuużo czasu ;)

Ciągle zadziwia mnie, ile taki mały człowiek może zmienić w życiu swoich rodziców :) Przyzwyczajenia, priorytety, nauczyć wykorzystywać każdą chwilę najlepiej jak się da.

Dziś co prawda żaden z zamieszczonych wierszy nie jest o Nim. Znów trochę negatywnie w tych wierszach ;) Ale w życiu wiedzie mi się dobrze i cieszy mnie to bardzo :)

Zatem... do następnego ;) Patrząc na średnią - to prawdopodobnie za pół roku :D

To taka twoja maska

Niezależnie od pogody
ubierasz kolorowy kapelusz.
Jest już taki niemodny,
jakby wieki miał
i jakby ktoś, kto go wymyślił,
z żałości popełnił samobójstwo.
Im więcej kolorów, tym lepiej.
Tak mówisz.

I chodzisz dumna jak paw
w tym swoim kolorowych kapeluszu.
I nie zdejmiesz go przy gościach, oj nie.

Ty się po prostu nie lubisz czesać.

Proszę bez schematów!

Wiedziałam, że tak wygląda twój obraz.
To znaczy przeczuwałam, że tak może wyglądać.
Mimo wszystko, gdy staję oko w oko z nim,
jakoś kiepsko się czuję.
Tak przykro patrzeć na to
i widzieć w tym swój cień.

I choć byłam przygotowana na to,
dziś mam chyba zły dzień.

Miotają mną ci mali źli doradcy.
Zaprzyjaźniliśmy się.

I choćby cały klan tych ponoć dobrych
stanął na głowie,
ja nie zrobię już nic
przeciwko moim małym złym doradcom.

Jakoś,
wiesz,
oni wcale nie są źli.
Są bardziej jakby odpowiedni
i wyznaczyć potrafią mi słuszny tor.
To klan dobrych każe mi mówić, że oni są źli.
Ci politycznie
i ci społecznie
poprawni,

odpieprzcie się – tutaj nie ma schematów.

Prowokacyjnie do m.

Czasem wierzyłam,
że jest w tym moja wina.
Gdy wszystko,
jak grom,
spadało z nieba,
a świat huczał,
że nudne mam życie
i wymyślam.
Że niby ładnie koloruję,
wyobraźnia rozwinięta,
opowieści dziwnej treści,
hormonalny szał.

Ale dziś,
gdy społecznie staję
na tym samym szczeblu,
widzę to inaczej.

I jest mi siebie tak cholernie żal.
Że się dałam zagłuszyć.

I jest mi ciebie tak cholernie żal.
Że ciągle ci brak przystosowania do życia.

W rodzinie.

Społeczne wyklęcie

A gdybyś nie istniał,
ty szczególe społecznie istotny,
moje zachowanie byłoby
godne naśladowania.
Dziś nie pozostaje nic innego
jak potępienie.

A gdyby cię czas zmienił,
strącił z podestu istotności,
nikt by mnie nie wytykał palcem.
Dziś zamiast widzieć we mnie bohaterkę,
która rodzinę ratuje przez skażeniem,
jestem nędzną buntowniczką.


A gdyby nikt o tobie nie wiedział?

Słomiany zapał

Dotychczasowy bieg
był jedynie gonitwą za ideą.
Dziś jest walką o przetrwanie
i lepszy dzień dla Niego.

Szalony świat.
Pełno tu sprzeczności
i tyle uwag,
którą drogą iść.
Spójrzcie – czy naprawdę jestem stworzona
do tej właśnie?

Udusiłabym się
od spalin przytępionych umysłów
i smrodu spoconych palców
na słuchawkach telefonów.

Zawsze widziałam więcej rozwiązań.
Teraz tym tropem idę.
Lecz gdy po obfitej w plany nocy
budzę się,
dlaczego tak mało tu jest

alternatyw?

Największa niesprawiedliwość życia

Są plany, które nigdy się nie spełnią,
choć popularne książki każą wizualizować sobie
te wszystkie marzenia złudne.
Tyle mądrych słów i tysiące dowodów słuszności
swoich tez stawiają samozwańczy eksperci.
Przeżarłam się.

Są dni, które nigdy nie miały prawa mieć miejsca,
choć miejsce się znalazło i może czas nie ten po prostu.
Za późno, za wcześnie, zbyt krótko.
Minuta za długa, za krótka.
Ktoś ewidentnie manipulował zegarkiem.

Są ludzie, którzy nigdy nie mieli się pojawić,
choć są i robią i robili te swoje herezje.
Trwonili i miłość, i czas, i nadzieję.
I mają się świetnie.


To dopiero niesprawiedliwość.

Może dojrzałam

Miłość.
Cóż znaczyła kiedyś...
Chyba bluźniłam,
najgorzej jak się da.

Może dojrzałam,
a może znalazłam,

a może nauczyłam się jej?

Nie umiem się na Ciebie złościć

Miałam napisać do Ciebie list.
O tym, dlaczego mi źle z Tobą.
Wypisać Ci wszystkie żale i pretensje.
I opisać emocje, jakie w sobie kłębiłam.

Nie było czasu. Sam wiesz.
Tu praca, tu domowe obowiązki i dzieci.
I jakoś tak przeczekaliśmy to.

Chciałam się dziś zebrać, by w końcu zacząć pisać,
ale już nie pamiętam,
co Ci zarzucałam.
Może sobie przypomnę,
przejrzę maile do przyjaciół,
wypunktuje sobie swoje złości.
Muszę gdzieś je znaleźć.

Dziś nie rozumiem siebie z tamtych dni.
To bez sensu pisać listy,
jeśli nie ma o czym pisać.
No chyba, że napiszę Ci o miłości
i o tym, dlaczego tak Cię kocham.
Taki słodki liścik miłosny,
jaki pisało się w szkole do sympatii.
Tylko ze ja już nie chodzę do szkoły,
już starsza jestem i mam Cię częściej niż

na pięciominutowych przerwach w szkole.

Na tym polega miłość

Ta łódka kołysała się nie raz.
Chyba się urodziłam na niej.
Znam te fale.

Spójrz,
to ciągnie ku nam.
Rytmiczne uderzenia w policzek,
który już nie puchnie.

Trzymamy się za ręce,
wstrzymujemy oddech.
Czasem trzeba nawet swój język zjeść.
A wszystko po to,
by znowu pachnieć

przy spotkaniu ze słońcem.

Nie wchodź tu teraz

Czasem myślę,
ile pozornie niepotrzebnych
rzeczy przydarzyło się nam
przed nami.
Za nami.

Czasem taki skowyt w środku
odbija się pijany o krtań
i wtedy lepiej nie mówić nic,
nie dzielić się bólem.
Po co go mnożyć.

Czasem ciemną nocą
gdy śpicie,
lubię sama utopić swe smutki
w kilku prostych słowach,
jak te.
Jutro się nie domyślisz,
ile walk w sobie znowu zniosłam.
Ile przeszłych zdarzeń
gwałciło mnie,
żarło, żuło, wypluło.


Tylko teraz nie wchodź tu.

czwartek, 7 lutego 2013

Taka mała dygresja...

Bardzo proszę nieudolnych panów pozycjonerów o niedodawanie komentarzy do moich postów, ponieważ jest to wspólna strata czasu - wszystkie komentarze są moderowane i syfu nie przepuszczam ;)

czwartek, 10 stycznia 2013

Cicho krzyczę, lecz nie dziś

Dziś nie krzyczę wcale.

A to, co dziś wrzuciłam, wrzucone zostało tylko dlatego, że obecnie mam na tyle dobry humor, by z dystansem podejść do tego. I pokazać to komuś.


Zakazana kołysanka


Śpij Synu słodko,
odpoczywaj przed życiem, Dziecko moje.
Kiedyś się obudzisz,
dorośniesz do prozy życia
i trudów, co jak głodne koty,
łaszą się do nóg.

Kiedyś poznasz smak nieszczerości
oczu ludzkich,
może nawet Ci bliskich.

Kiedyś będziesz musiał walczyć,
by swoje mieć i swojego nie stracić.
I poznasz rzeczy,
które nie dadzą Ci zasnąć,
które nie pozwolą Ci tak słodko spać.

Ale teraz śpij, mój Mały,
a ja posiedzę przy Tobie
i poodganiam wszystkie złe sny,
które się skradają pod powieki Twoje.
Bo wszystko, co przed Twoimi oczętami,
nie będzie teraz złe.
Czuwam.

Jak wielu tak ma?


Zakamuflowane żale
w niewinnej odsłonie,
gryzące egocentryków,
omijają prawdziwych nadawców.
Cóż za ironia.

Chłodno podejść
jak oni.
Ślepo wierzyć w swoje złote serce,
dobroduszność i intelekt.

Nie ginąć w pośpiechu
i niedorzecznie.
Spać do przebudzenia,
którego się unika.

I trywialnie marnować życie,
chwaląc się, jak wiele się posiada.

Nie, to nie ja.
No ba.

O człowieku drugiego rodzaju


Człowiek drugiego rodzaju
dziś nawiedził mnie.
To taki człowiek, który tylko wygląda jak człowiek,
ale wewnątrz siebie ma zamiast siebie
tabun ludzi,
pędzących jak dzikie konie,
które uciekają przed burzą.

A może to nie konie.
Ich wygląd zwodzi.
Może to stado owiec.
A wśród nich głodny wilk.
Lecz ten nie chciał zjeść Czerwonego Kapturka.
Takie pomylone bajki.

Człowiekiem drugiego rodzaju
dziś stałam się.
Tak, już wiem.
To były owce.

Strzeż mnie Boże od złych doradców


Strzeż mnie Boże od złych doradców,
od strachu i złości
mojej
i moich towarzyszy.
Donikąd nam dane dojść,
gdy za cel skrywany
wysuwa się samooczyszczenie.
Nie zbudujemy nic,
gdy spluniemy w twarz drugiemu
zaprzeszłe porażki.

Strzeż mnie Boże od złych emocji,
co na wskroś przekuwają
dobre intencje.
I później tak ciężko uwierzyć komuś,
kto by nie płakał świat,
wyłudza twoje łzy.

Ona to głaz


Z natury jest dobra.
Ale naturę jej zmieniono.
Na coś zbliżonego do natury kamienia.

Że zimna jak głaz.
Że niby uczuć nie ma.
Głaz może nagle na ciebie spaść.
I czy ktoś posądzi go o celowość
takiego stanu rzeczy?
Powiedzą, że przez przypadek,
choć stał tam całe wieki
i akurat dziś musiał spaść
gdy tędy przechodziłeś.

I nie zmienił kształtu.
Głaz.
Mógł się roztrzaskać.
Na drobny mak.
Ale wtedy nie byłby już tym samym głazem.
Z rangi głazu spadłby
do rangi kamyka,
co odskakuje pod kołami
jadących samochodów,
uszkadzając szyby i karoserię.
A to już jawne przestępstwo.  

Denerwowanie ciężarnej


Chcą Cię kochanie.
Tak bardzo i tak szybko.
Już się nie mogą doczekać.

Jak pięknie mówią.
A ta artykulacja głosek!
Brawa dla mistrza!

Chcą Cię.
Zażarcie.
Teraz.
Toć to niebezpieczne.
Wywołują cię jak ducha.
Czy nikt im nie mówił,
że tak się nie robi?

Marzę o słońcu


Zapach słońca.
Ale to nie tu.
I nie teraz.

Przez zamknięte okna
nawet nie czuć burzy.
Boże, ile tam się teraz dzieje!
Ale zasłonił te cholerne okna.
Rolety, firany, kotary i inne wynalazki.

Pyta naiwnie.
Czy coś się stało?
Tutaj?
W tym idealnie ciasnym pokoju?
Nic.
Co najwyżej chwilę powietrze ześwirowało.

Już nie otwieram okien, gdy śpię.
Spokojnie leżę i się duszę.
I marzę o słońcu.

Ale to nie tu.
I nie teraz.