W Sylwestra powiedziałam mężowi: "Ten rok będzie jedną wielką rewolucją!". I jest.
Bałagan poskładany, w swoim nieporządku odnalazłam porządek.
Tyle zmian i mocnych postanowień nie miałam nigdy. Tzn miałam, ale tylko w głowie, a teraz przekłada się na realne rzeczy. Jest dobrze :)
A jak nie jest, to biorę kredę i sobie rysuję na chodniku :) Tymek to lubi!
Enjoy :)
wtorek, 17 października 2017
Na ukojenie
Ponoc leczy rany,
lecz dla nas, gnojek jeden,
za wolno szedł,
że pogubiłam sie w swej złości i
frustracji.
Dziś czysty umysł mam,
kolorami biję po oczach,
nie ma żadnych panów od ohów
i pań od wrrr.
Nie ma żadnych nieznanych,
bo tylko w tym co znam,
czuję się bezpiecznie.
Nie ma żadnych wyidealizowanych,
bo tylko z tym, co realne,
mogę budować swoje listy must-do.
Idziemy znów,
nie stoimy wcale.
A dziecięcy uśmiech najlepszym
drogowskazem.
Dostatku klęsk prowokator
Gasi się we mnie żal.
Sam sie wzniecił, sam umiera.
Paliwa brak.
Gasi się we mnie strach.
Sam sie rozżarzył, sam przygasa.
Do bycia nie miał praw.
Gasi się we mnie nędzny negatyw,
taki co wizje dnia zniekszłacał.
Idź precz cholero,
nie chcę cię,
nie potrzebuję.
I zgasił się,
dostatku klęsk prowokator.
Skończyło się w głowie
Może mi było trzeba
nie mieć,
by mieć to, co mam.
Może ja wcale nie musiałam mieć,
tego co chciałam,
a nie dostałam,
bo nie potrzebowałam,
bo i po co?
Może nie było potrzebne,
choć żar był,
ale jałowy.
Pewno jest lepiej,
bo skonczyło sie w głowie,
a tam prócz myśli bezczelnych
nie ma realnych konsekwencji.
Co do zasady.
Falstart
Spalasz mnie przed czasem.
Stojąc oko w oko,
jestem już szczątkiem samej siebie.
Spalasz mnie szybciej,
nim się pojawiasz.
Bo nie ma cię,
a ja już wiem,
jak się skończymy.
Tak działam sama na siebie.
Prośba o autozniszczenie
Oh miłosierny bólu,
zniszcz mnie tak mocno,
bym nie mogła byc już pozytywem
w tym zakręconym świecie równoległym.
Nie chcę juz dryfować na jawie
pomiędzy złudzeniami
poplątanymi z fantazjami.
Zmiażdż mnie,
bym nie miała nadziei
i wygórowanych ambicji
na poprawę swego bytu.
Daj mi zejść na ziemię,
sprowadź mnie tam,
gdzie widzi się świat
bez hedonistycznych zapędów.
Taki czarno-biały,
takie tak i nie,
taki, jakiego nie znam.
O ironio!
i ciągle jestes najlepszym z wyborów
bo przecież spod deszczu pod rynnę
nikt wpaść
nie chce
jestes najlepszy
z możliwych wyborów
tak mało ich mam
jesteś najlepszy
szarość skalana krwią
burzy mnie ale trwam
nikt nie zdrapuje strupów z ran
wszystcy wiedzą
że nie chcą goić się
Będziesz na chwilę
takim małym przecinkiem będziesz
odskocznią
od codziennych przekleństw
zakołyszesz
nie uzbroisz się
w pas przemądrzałych powiedzonek
które miałyby mnie tylko utemperować
bo i po co
bo i nie zdążysz
pojawisz się
i znikniesz
gdy trzeba będzie
świat nasz kwiecisty
zblednie i nie ozłoci się znów
nawet nam nie bedzie żal
będziesz na chwilę
jak takie wypełnienie
prowizoryczne
realnych braków
niedziela, 2 lipca 2017
Witajcie ponownie!
Witam wszystkich nowych i przede wszystkim starych czytelników, którym od dawna (po reaktywacji) obiecywałam napływ nowości. Nowości na blogu to zlepek z tych blisko 3 lat.
Ok, bardzo nudny i formalny wstęp jak na mnie...
Co u mnie? pozytywnie ;) choć to, co przeczytacie poniżej może dawać różne emocje, ale nie sugerujcie się ;) Obecny rok, a raczej właśnie mijające półrocze przyniosło mi wiele zmian, nie zawsze było łatwo - zwłaszcza pogodzenia nowych ról z obecnymi po blisko 5 latach - daję radę łatwo nie było i nie jest, ale - przecież lubię wyzwania i zawsze wolałam mieć pod górkę ;)
Ponadto dość ambitnie, jeśli mój słomiany zapał wypalił się doszczętnie i zbudował się na tym taki zapał na 100%, to świetnie! Mam w planach kilka super projektów, a piszę tu o tym tylko dlatego, by samą siebie zmotywować... (czyżbym sama sobie nie wierzyła?!)
I co ważne, co mi pomaga: nawet gdy robimy jeden krok w tył, to tylko po to, by wziąć większy rozbieg :) Przynajmniej w kwestii wagi się zgadza, kobiety cos o tym wiedzą ;)
Miłego czytania i domyślania się, co autor miał na myśli :)
Ok, bardzo nudny i formalny wstęp jak na mnie...
Co u mnie? pozytywnie ;) choć to, co przeczytacie poniżej może dawać różne emocje, ale nie sugerujcie się ;) Obecny rok, a raczej właśnie mijające półrocze przyniosło mi wiele zmian, nie zawsze było łatwo - zwłaszcza pogodzenia nowych ról z obecnymi po blisko 5 latach - daję radę łatwo nie było i nie jest, ale - przecież lubię wyzwania i zawsze wolałam mieć pod górkę ;)
Ponadto dość ambitnie, jeśli mój słomiany zapał wypalił się doszczętnie i zbudował się na tym taki zapał na 100%, to świetnie! Mam w planach kilka super projektów, a piszę tu o tym tylko dlatego, by samą siebie zmotywować... (czyżbym sama sobie nie wierzyła?!)
I co ważne, co mi pomaga: nawet gdy robimy jeden krok w tył, to tylko po to, by wziąć większy rozbieg :) Przynajmniej w kwestii wagi się zgadza, kobiety cos o tym wiedzą ;)
Miłego czytania i domyślania się, co autor miał na myśli :)
Szukam cię
Szukam twoich rąk w pustym pokoju,
szukam dotyku, którego nie znam
właściwie,
tak wiele wiem, a nie wiem nic,
więc szukam.
Gdybym znała wszystko,
nie szukałabym wcale.
A ja ciągle z tym błagalnym wzrokiem
wodzę za tobą,
spłoszona chwila, gdy spotkamy się,
a chyba nie mieliśmy.
Nie wiem co pięknego jest w nas,
ale szukam tego piękna
i chcę je pieścić,
chcę je smakować,
chcę je poznać.
Nawet gdy wiem, jak bajeczne jest,
a przecież bajki są dla dzieci
i na nich nic dorosłego nie zbudujemy.
Szukam cię wszędzie poza ta słodyczą,
by cię zobaczyć takiego, jak się
wykreowałeś
i by cię poznać takiego, jaki jesteś.
Złudzenie
Zbudować dom na jednej cegle,
jesienią obudzić się bez dachu nad
głową.
Marznąc zimą, marzyć o wiośnie,
nie rozumiejąc siebie,
znając tak dobrze momenty,
odtwarzane setki razy w pamięci,
gdy się wywróciło.
Gdybym wiedziała, siadłabym lub
podskoczyła
przynajmniej.
Ale cóż... trzeba było przyryć brodą o błoto
kilka razy.
Ale dziś,
ten dzień się nie odznacza niczym
szczególnym,
milczymy w codzienności,
znużeni napływem wczorajszej
gorączki.
Nigdy nie byłeś idealnym wypełnieniem mojego kształtu
Tak łatwo zakochać się w kształcie
swoich własnych wyobrażeń.
Nigdy chyba nie byłes idealnym
wypełnieniem mojego kształtu,
właśnie teraz to czuję,
gdy męczę się w tym chorym układzie.
Nigdy nie byłeś idealnym wypełnieniem
mojego kształtu,
może za bardzo brodzę w marzeniach
ale może lepiej je mieć
niż męczyć się, nie znając swojego
celu.
Nigdy nie byłeś idealnym wypełnieniem
mojego kształtu,
też to czujesz i dlatego
tak ciężko ci dziś rozumieć mnie.
Najlepiej gramy solo
On na pewno śpiewa o miłości,
choć nie znam jego języka.
Tak tonę w jego głosie,
choć odpycha mnie cały,
cóż, tworzy jak nikt,
mógłby stworzyć nas.
Tak jeszcze raz nas stworzyć,
byliśmy tak pięknie zgrani,
jak każdy dźwięk w jego piosence.
Pasowalibyśmy do siebie
i oddzielnie nie stanowilibyśmy nic,
a dziś nasze instrumenty
perfekcyjnie działają bez siebie
i nawet nie muszą się widzieć,
by brzmieć jak nigdy dotąd.
Choć to pieśń żałosna,
gramy najpiękniej solo jak umiemy.
On by nas zespolił,
zapętlił w jakiejś melodii
i gralibyśmy do kresu swoich sił,
a dziś brakuje nam sił by
cokolwiek zagrać razem.
Taka różnica
Taka żałość w sercu,
nie ma lizania,
nie ma pocałunków,
nie ma ruchów frykcyjnych,
nie ma rozmowy,
ot cały ty.
Taka żałość w sercu,
nie będzie lizania,
nie będzie pocałunków,
nie będzie ruchów frykcyjnych,
ewentualnie możemy porozmawiać,
ot cała ja.
Ciężko w to uwierzyć dziś
To nie skończyło się,
po prostu zamarło
w jakimś punkcie
na nieznajomej mapie życia.
Szukam tego,
bo chcę naprawić usterkę,
ale ty siedzisz z przyklejonym smartem
w ręce
i udajesz, że przezywasz życiową
szansę,
grając w poka na mojej debit card.
Czemu, jak, kiedy, gdzie, jak długo...
tyle pytań bez odpowiedzi.
Gdybyś chociaż miał kochankę,
mogłabym pierdolnąć wszystkim
i pójść w zasłużoną odstawkę,
ale nie mam podstaw ponoć.
To nie skończyło się przecież.
Czytałam dziś moje wiersze z naszego
początku.
Tak pięknie myślałam o nas,
aż ciężko mi dziś uwierzyć.
Wierzysz?!
Kim jesteśmy bez miłości?
Bez miłości jesteśmy tylko
parą bez pary.
Bez miłości jesteśmy tylko
jałowym tworem do realizacji życia
według przyjętych większością
głosów
priorytetów.
Bez miłości jesteśmy tylko
taką dwójką, co pcha wspólny wózek
ze wspólnym celem konsumpcyjnym
w pobliskim supermarkecie.
Ot, jedna lodówka.
Bez miłości jesteśmy tylko
suchym konturem mamy i taty.
Brak tych soków, co tryskają z
radości.
Bez miłości jakoś jesteśmy ciągle.
Pękło szkło
Gdy trzaskał moje szklanki
śmiejąc mi się w twarz,
przy pierwszej było mi ich żal.
Przy drugiej było mi go żal.
Przy trzeciej sama jestem żalem.
Pesymistycznie
Gdybyśmy mogli zacząć jeszcze raz,
znając koniec,
zacząłbyś?
Dokładnie wiem, w którym momencie
bym wyszła
bezpowrotnie.
Koniec aktu.
A chciałam się rozpisać...
Czarno-białą mnie chce
W tym wszystkim widzę dziś natłok
ludzkich złudzeń i oczekiwań,
nawet własnych,
niż realnych możliwości.
Mogę bić się sama z sobą,
taka mądra i głupia zarazem,
ale po co?
Nie zmądrzeję od tego, zgłupieję
szybciej.
W tym wszystkim nie ma przyszłości
w kolorowych barwach,
a czy nie do takich dążymy?
Ujednolicić by chciał,
czarno-białą mnie mieć,
jak zdjęcia tych, co odeszli.
Plama na podłodze
Ta plama na podłodze
była tu od początku.
Już pierwszego dnia,
gdy tu weszłam,
widziałam ją,
ale mi nie przeszkadzała.
Kiedy postanowiliśmy przemeblować
nieco,
zmienić przestrzeń,
okazało się, że pod meblami,
które dotychczas stały zamarłe,
jest więcej plam.
Teraz podłoga wygląda wstrętnie.
Szorowałam już wszystkim,
i chyba przez to wybrzuszyła się
gdzieniegdzie.
Tyle razy przewróciłam się już
przez tę cholerną podłogę.
Mam wrażenie, że ją to bawi
i specjalnie czasem robi się śliska,
lubi, gdy się wywracam.
Już nie mam pojęcia, jak ją
wyczyścić i jak ją naprawić.
Nie pozwalasz mi trzeźwo myśleć
Mogłabym,
oj jak bardzo nie mogłabym,
a chciałabym,
tak bezwstydnie chciałabym.
Zrobiłabym,
oj jak źle mogłabym zrobić.
Czy jest zło
w obliczu tak wielkiej pozytywnej
chwili?
Zgubiłabym,
oj jak bardzo już zgubiłam,
swój zdrowy rozsądek,
bo przecież był tu chwilę temu.
Był.
Całkiem zdrowy.
Bez ciebie całkiem zdrowy był
niedawno.
Czy to na przekór?
Przepraszam,
jeśli nie jestem za bardzo lub za mało.
Przepraszam,
jeśli nie jestem tam, gdzie trzeba
lub jestem tam, gdzie jestem
niepotrzebna.
Wybacz,
jeśli znowu nie czytam,
co pod twym czołem maluje się
w moje słoneczne dni,
a tobie tak kapie z nosa.
Wybacz jeśli znowu jestem,
a miało mnie nie być.
Bardziej wolałabym nie być tam
gdzie chciałbyś mnie zobaczyć,
przynajmniej poznałbyś smak tęsknoty.
Ponoć tak to działa.
To zupełnie jakby
życie robiło nam na przekór,
jakby chciało nam coś udowodnić.
Że jestem,
a nie powinnam.
Ze jesteśmy,
ale w sumie to po co?
Priorytet, jakież to trudne
W tej stagnacji,
czyli ponoć dobrym czasie,
gubię się.
Co powinno byc priorytetem
i dlaczego priorytety mi się
zmieniają?
Dlaczego dziś moje mysli sprzed lat
nie są dla mnie modne?
Gdyby nie czarne na białym nie
uwierzyłabym,
że to byłam ja.
Gdyby nie przysięgi i świadkowie,
mogłabym się wyprzeć.
Gdyby nie zdjęcia i filmy,
mogłabym odtworzyć to inaczej.
Co się stało z tym wszystkim?
Gdzie jest i czym jest
ten cholerny priorytet,
którego tak pożądam?
Kolorowałabym
Wyidealizowany obrazek
to najpiękniejsze złudzenie
rzeczywistości
jakie można mieć
i chyba pełnia szczęścia,
bo szczęście w całej okazałości
nie jest nigdy
tak piękne
jak to, co można sobie narysować.
Kolorowałabym więcej.
Narysuj.
Mogę pożyczyć kolorowanki, ty nie
pożyczaj.
Misiu-pysiu puk-puk
Misiu-pysiu,
słodkości ty moje,
miodem uszy mi wypełniasz,
miodem oczy mi smarujesz.
Gdybym ja cie nie znała,
uwierzyłabym.
Misiu-pysiu,
misiaczku kochany,
bez podtekstów,
tak mowisz.
To czemu znikasz,
choc jesteś,
choć jestem.
Czemu milniesz,
gdy ja się nie mogę zamknąć,
pełna emocji
i zwykłej potrzeby dzielenia się
nimi.
Cisza, nieobecność przy obecności.
Misiu-pysiu,
nie mówię tak do ciebie w ogóle.
Puk-puk.
Kto tam siedzi?
Wentyl bezpieczeństwa
To taka zwykła fascynacja.
Opowiastka na dobranoc
dla niegrzecznych
dużych dziewczynek.
Mam kontur,
pokolorowałam sama
i jest cud-miód,
orzeszków nie brak.
Taka fascynacja.
Zaraz mi przejdzie,
więc nie wychodzi z ukrycia.
Nic szkodliwego.
Wentyl bezpieczeństwa
w tym cholernym więzieniu.
Bo kobiety też to robią
Te książkowe i poetyckie brednie,
zwiodły zmysły niejednej mężatki.
Za cycek, za pupę,
czy czujesz jak te kotłowanie w dole
brzucha
wypełnia cię i zniewala.
Zniewala w całej okazałości.
Tak jak stoisz, leżysz, klęczysz,
jakkolwiek podle czy doskonale się
czujesz.
Zniewala cię.
Nie znasz.
Cholera, nie znasz, nie masz pojęcia.
Zniewala.
Jutro będziesz sie śmiać,
pomyślisz – nic specjalnego.
Wypijesz poranną kawę w romansie z
papierosem,
wyjdziesz,
wrócisz normalna.
Nic się nie stało,
spojrzysz każdemu w oczy,
nie domyśli się co w nocy ci robił.
Nikt. Ani on, ani ten trzeci.
Kolejność dowolna.
To nie może być za mało
Zamknijmy świat w takim pudełku,
w jakim sami się zamykamy.
Dziś my bądźmy na zewnątrz,
dziś niech nasze będzie najważniejsze.
Więc – powiedz mi to, co zawsze chodzi ci po głowie.
Nie bójmy się bólu i tej pieprzonej goryczy,
kąpiemy się w nich co wieczór.
Zrańmy się tak doszczętnie dziś,
by nie było drogi powrotu,
by była tylko jedna droga.
Ta do wspólnego celu.
Przecież jest, to nie może być za mało.
Subskrybuj:
Posty (Atom)